Obserwatorzy

piątek, 29 marca 2013

Wakacyjnie i Świątecznie:)

Chciałabym bardzo serdecznie podziękować za wszystkie komentarze pod ostatnim postem, cieszę się, że quilt został tak ciepło przyjęty tym bardziej, że mam wobec niego plany:)
Nie będzie mnie przez najbliższy miesiąc z okładem, nie będę mogła Was odwiedzać i podglądać co tworzycie, postaram się to wszystko nadrobić po powrocie, choć znając Wasze tempo tworzenia nie będzie to łatwe:) 
Mam nadzieję, że po powrocie powiększy się moja kolekcja muszli:)


















Teraz bardzo chciałabym Wam, które tu zaglądacie, kibicujecie, komentujecie i poświęcacie czas na wizyty, które tak bardzo mnie cieszą:) :):) złożyć najserdeczniejsze życzenia Świąteczne - życzę żeby wszystko co dobre, piękne, miłe i ciepłe stało się Waszym i Waszych bliskich udziałem.
Do usłyszenia po powrocie:)


















niedziela, 24 marca 2013

Powiew lata

Bardzo lubię motywy motyla zarówno drukowane na tkaninach jak i w postaci aplikacji, ale chciałam jeszcze inaczej. Zastanawiałam się jak przenieść ten ulubiony motyw na quilt. Powstał pomysł inspirowany rysunkiem na sukni przywiezionej z Malezji. Są to cztery lecące motyle, każdy w innej kolorystyce. Długo myślałam nad zastosowaniem odpowiedniej techniki i wygrała opcja watercolor:) Wybrałam cztery zestawy tkanin na skrzydła - niebieskie, zielone, pomarańczowe i różowe w różne desenie od najciemniejszych do najjaśniejszych, a łączy je taki sam zestaw tkanin użytych do uszycia tułowia. Na olbrzymiej bo 250cm x 160cm flizelinie ( musiałam ją sklejać bo takiej szerokiej nie ma), rysowałam siatkę 3 x 3cm. Tak, tak :) postanowiłam ułożyć wzór z kwadracików 3 x3cm, bo takie małe dawały możliwość ładnego przejścia kolorów. Motyle były  "żywe" i głównym aktorem przedstawienia, więc tło dla nich powinno je eksponować i nie wysuwać się na plan pierwszy. Wybrałam więc czarnoszarą tkaninę. Kawałek takiej tkaniny wybrałam u Marty w zestawie wygranych tkanin w konkursie, i wydawała mi się idealna do mojego projektu. Wszystko łącznie z tłem miało powstać z takich kwadratów. Policzyłam ile będę  musiała ich przygotować i wyszło mi, że będę musiała użyć 4500 kawałków!!!  Matematyka ma swoje prawa, wierzę w wyliczenia:) ale to wydawało mi się nieprawdopodobne. Tkaniny na tło miałam za mało więc dokupiłam 1,5m i spokojna zabrałam się do ciachania, lekceważąc wyliczenia. Gdy ułożyłam motyle i tło wokół nich oczywiście wyliczenia przypomniały o sobie i o moim niedowiarstwie:) ZABRAKŁO!!! Pomyślałam sobie, nie ma sprawy, dokupię, zwlekałam 2 dni i w sklepie zostało tylko 1,55m! Kupiłam więc resztę, która oczywiście w dalszym ciągu była za mała. Ta technika pochłania olbrzymią ilość materiału, tym większą im mniejsze są kwadraty - 3/4 tkaniny idzie w szwy. Zakupionej tkaniny starczyło na wyrównanie tła dookoła motyli i musiałam zmienić koncepcję. Reszta została doszyta w postaci ramy dookoła bo tylko w taki sposób mogło jej wystarczyć. Nie widać tego, więc wydaje mi się, że nie ma problemu. Miało to również dobrą stronę bo ilość kwadracików zmniejszyła się do 2900 szt. :) Używając kwadratów 3 x 3 cm po zszyciu powstały w quilcie kwadraty 2 x 2 cm. 
Tak powstał "Powiew lata"





















piątek, 8 marca 2013

Tańcowało szydełko

Pewnie nie pamiętacie, ale jeszcze długo przed Świętami Bożego Narodzenia, zapragnęłam przypomnieć sobie szydełko i to, co ono potrafi wyczarować. Wszystko za sprawą pokazywanych przygotowań do świąt - szydełkowych gwiazdek. Koleżanka z forum podjęła się przez internet pokierować moimi rękoma i szydełkiem i zrobiłam kilkanaście gwiazdek, a potem cudne dostałam od innej koleżanki w wymiance.
Zadowolona, że coś tam sobie przypomniałam skoczyłam na głęboką jak dla mnie wodę i wymyśliłam sobie bluzkę z ponad 400 florystycznych elementów. Cierpliwie przez miesiąc robiłam różne detale. Niektóre robiłam z nawleczonymi na nitkę koralikami, niektóre koraliki naszyłam potem, tworząc oczka ważek, plamki motyli czy umieszczając je na płatkach kwiatów. W sumie jest ich niewiele.  Potem przygotowałam sobie styropianową płytę , owinęłam ją materiałem i zaczęłam układać i przyczepiać szpilkami poszczególne elementy starając się nadać kształt przodu bluzki. Poukładane łączyłam szydełkiem robiąc siatkę, czasami supełki.
A tak postępowała praca:











no i gotowy przód, tył powstał analogicznie




Dziękuję za tyle ciepłych słów pod postem na temat mojego kursu, to wielka radość, że został tak pozytywnie oceniony:)


poniedziałek, 4 marca 2013

II Kurs szycia patchworku w Toruniu

II Kurs szycia patchworku za nami:).  
 Na początku wiedziałam, że chętne są dwie Panie z poprzedniego kursu, potem odezwała się koleżanka z blogu Wanda, którą poznałam na szyciu poduszek dla Celiny, potem dwie koleżanki z forum " szyjemy po godzinach" Ania i Elkalena. Tak więc szybciutko zebrała się grupa 5 osób i był komplet. Ograniczoną ilość miejsc wyznaczała dostępność  maszyn, którą zapewniała nam Bernina. Mój kurs pokrywał się z warszawskim i nie mogli wysłać większej ilości maszyn. Ale dwa dni przed kursem poprosiła mnie jeszcze jedna koleżanka z forum, Halagie, że bardzo chce wziąć w nim udział nawet z własną maszyną, tak więc grupa miała już 6 osób. Docięłam następne materiały, pokratkowałam flizelinę, uszyłam pamiątkę, wydrukowałam instrukcję i gdy myślałam , że wszystko jest przygotowane, puk, puk - następna koleżanka z forum la Pe: ja też chcę przyjechać nawet z własnym taboretem:) Pognałam więc z powrotem do pracowni poszerzyć wszystkie przygotowane materiały o następny komplet. Grupa zrobiła się spora - 7 osób a moja radość ogromna!!:). Znałam wszystkie dziewczyny albo bezpośrednio, albo z internetu , wszystkie niezmiernie lubiłam, podziwiałam za ich prace, serdeczność okazywaną na każdym kroku, poczucie humoru, totalne zakręcenie :) Ktoś powiedział, że to już nie zakręcenie ale choroba, uzależnienie, jeśli to racja, to jaka twórcza i relaksująca choroba  :)
Tematem kursu był Watercolor quilt - mata na stół o końcowym wymiarze 45 x 60cm. Szyłyśmy go z kwadracików 5 x 5 cm układanych na flizelinie w rzędach 14 szt na 10 szt. Na każdą więc z Pań potrzeba było 140 kwadratów. Dla wszystkich 980 . Przygotowałam ponad 2500 chcąc dać możliwość większego wyboru. Nie  wiedziałam przecież jaką kolorystykę kto wybierze a niczego nie chciałam narzucać. Zależało mi na tym, aby każda z Pań mogła pobawić się kolorem i zobaczyć jak zmienia się obraz w zależności od usytuowania plamy światła, jak wyglądają przejścia tonalne. Dlaczego dobrze jest podzielić na początku kwadraty na 3 grupy: jasne - wprowadzające światło, średnie - umożliwiające wszystkie przejścia tonalne i ciemne - dające pracy wyrazistość i głębię obrazu. 

To przygotowania:
 kwadraty


 instrukcja i kartki pamiątkowe nawiązujące tematycznie do naszego kursu


popakowane kwadraty  - 65 tkanin 
 
 
ramki do wyboru


  przygotowane lamówki


 przygotowane "plecki", jeszcze pokratkowana flizelina i przycięta ocieplina


 i nasze identyfikatory przydatne na początku:)




 No i zaczęła się wspólna zabawa w watwrcolor quilt:)
Teraz układamy kwadraty:

















 w trakcie szycia i prasowania:


 









  przerwa na nabranie sił do dalszej pracy i wymiana myśli:)


 dyskusje:)




  wyłaniają się nasze prace:









 wspaniałe dziewczyny i ich watercolor quilt:














Prawda, że powstały wspaniałe watercolor quilty:):):) Wpis jest długi ale przyznacie, że pominięcie czegokolwiek nie oddałoby ani pracy ani atmosfery, dziękuję więc czytającym za wytrwałość:)


 Chciałabym wszystkim uczestniczkom, kursantkom:) , wspaniałym, serdecznym, uśmiechniętym dziewczynom - serdecznie podziękować za wspaniałą atmosferę, bez waszego zaangażowania  moje wysiłki na nic by się zdały- DZIĘKUJĘ:)
Mam nadzieję, że znowu się spotkamy i będziemy świetnie się bawić:).