Obserwatorzy

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Boże Narodzenie

Od wielu dni myślimy o Świętach, biegamy, robimy zakupy, przygotowujemy pyszności i niespodzianki. Pamiętamy o bliskich i przyjaciołach, chcemy aby ten czas był wyjątkowy.
Dlatego ja również, między piernikiem a makowcem, żeby było słodko :)   wpadam tutaj, aby wszystkim którzy do mnie zaglądają, czytają i piszą sprawiając mi tym wiele radości i czyniąc ten blog żywym, złożyć podziękowania i najserdeczniejsze życzenia Świąteczne.
Życzę Wam wszystkim,  aby w Waszych domach panował uśmiech i radość, aby spełniały się marzenia te wypowiadane głośno i te szeptane po cichu na spełnienie których czekamy czasami bardzo długo. Aby te Święta Bożego Narodzenia w blasku świec i w świetle migoczących lampek na choince, były magiczne i wyjątkowe.  


poniedziałek, 1 grudnia 2014

Kolejne warsztaty w Toruniu za nami

Minął już tydzień od kolejnych warsztatów w Toruniu. Przyjechało 8 pań z różnych końców Polski, ciekawych z bliska poznać technikę Stitch & Slash.  Wszystkie panie stwierdziły, że technika jest bardzo ciekawa i inspirująca choć bardzo czasochłonna ale efekty końcowe wynagradzają wszystko. Powstawały rysunki i plany, burzliwe dobieranie tkanin a potem działo się.....
Sześciogodzinny kurs przeciągnął się o godzinę a i tak zabrakło nam czasu i prace nie zostały skończone.
To co powstało przerosło moje oczekiwania, powstały naprawdę wspaniałe prace "obrazy" i bardzo chciałabym, żeby wszystkie zostały skończone :) i żebym mogła je w pełnej krasie zobaczyć i pokazać.
A tak to wyglądało :


Marta przy pracy:) -  praca jest już wykończona i tu można ją zobaczyć



















  Basia i Jej motyl w indyjskim klimacie


















 Wiesia w trakcie przeszywania,  na zdjęciu nie widać niestety pikowania :(
















 Hala z radosnym uśmiechem 



















  Jola - już zaczynam ciachanie :)



















 Ania - czy o to mi chodziło ? :)

















  Maria  - zobacz, już mam tyle 



















 Maria - powstają promyki słońca




















Myślę, że wszyscy którzy tu zajrzą zgodzą się ze mną, że warsztaty były bardzo pracowite a panie stworzyły piękne i pomysłowe prace. 
Wszystkie panie serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wspólnie spędzony czas. Cieszę się, że poznałam nowe osoby i do .... zobaczenia :):):)

poniedziałek, 10 listopada 2014

Around The World Blog Hop


Do zabawy zaprosiła mnie Kasia Małyszko , którą miałam okazję poznać przy okazji wystawiania swoich prac na wystawie w Berlinie .
Patchworkiem zajmuję się od ponad 20 lat - to hobby. Drugie to konchologia i pracowicie tworzona kolekcja muszli morskich składająca się z ponad 1200gatunków . Tkaniny pociągały mnie właściwie odkąd pamiętam, zawsze coś szyłam a muszle? być może z uwagi na wykształcenie bo jestem biologiem. Od wielu lat obydwa hobby ciągle walczą o mój czas i ostatnio zdecydowanie wygrywa to pierwsze.

Nad czym teraz pracuję?
Zabawa ta ma określony schemat, trzeba odpowiedzieć na kilka konkretnych pytań i właśnie to pierwsze pytanie zmusiło mnie do chwili zastanowienia, refleksji, wynikiem której było uświadomienie sobie, że najczęściej pracuję nad kilkoma pracami na raz.

 Szyję dużą narzutę 240 x 240 cm watercolor. Na niej będą aplikowane dwie a może trzy ważki wypikowane nićmi Madeira Metallic i Glamour na soluweb - to jedna z nich, druga siedząca jeszcze się suszy.


 Prowadzę kursy patchworkowe i w tej chwili przygotowuję następny z techniki Stitch & slash, którą ostatnio jestem zafascynowana. Różne sposoby cięcia, układ tkanin, ilość warstw, sposoby wykańczania i pikowania dają wiele możliwości uzyskania różnych efektów.

 

 

Czym moje prace różnią się od prac innych quilterek i co mnie inspiruje ?

Trudno mi się porównywać z innymi quilterkami, znajdować różnice, zostawiam to tym którzy oglądają moje prace i głośno lub po cichu je oceniają. Wydaje mi się, że cokolwiek nie powstanie to ktoś, gdzieś  już to zrobił tylko ja o tym nie wiem.
Wyjątkową pracą, szytą w wymyślony przeze mnie sposób był  art. quilt pokazywany na wystawie w Berlinie.Czego w nim nie ma, żeby w trakcie gorączkowego przelewania wszystkich wrażeń oddać to co widziałam.Uznałam nawet, że nie może normalnie wisieć, że liany oplatające pień muszą wychodzić poza quilt i umożliwić zawieszenie go na kawałku kory jako nierozerwalny z nim element. Praca ta powstała pod wrażeniem widzianego w czasie wakacji starego drzewa z wrośniętą w jego korzenie, głową Buddy. Utrwaliłam to na zdjęciu i już wtedy wiedziałam, że po powrocie do domu, na podstawie zdjęcia powstanie art,quilt.


 Na prośbę różnych osób sporo szyłam dziecięcych quiltów - metryk. Powstawały również dziecięce quilty - scenki rodzajowe tworzone z setek maleńkich aplikacji. Nie jest to jednak to, co lubię robić najbardziej.

 
  

Nie mam stałej, ulubionej techniki, lubię poszukiwania. Ciągle coś sprawdzam, szukam i staram się to jakoś pokazać w quiltach. Tak było gdy przywiozłam suknię z dalekiej podróży. Zainspirowana rysunkiem na niej uszyłam patchwork. Dlaczego? może dlatego że miała jeden z moich ulubionych motywów ? a może dlatego, że skrzydła motyli były tak pięknie cieniowane? Tak czy inaczej powstał quilt uszyty z 2500 kwadratów 2 x 2cm. 

Ta pasja powoduje, że wszystko zaczynam widzieć oczyma quiltu :)  Na wszystkie spacery w plener ale nie tylko, zabieram aparat fotograficzny. Zdarzyło mi się zatrzymać na zakręcie samochód, robić zdjęcia bo na reklamie zobaczyłam intrygujące linie - w wyobraźni  powstawał wzór do pikowania.  Inspirujące są kształty konarów drzew i ich faktura, korzenie i kolory liści. Obrazy, głównie akwarele, gdzie kolor i światło grają pierwsze skrzypce. Gra kolorów i ich odcieni jest dla mnie bardzo ważna. 
Czasami eksperymentuję z mocniejszymi kolorami i batikami,


czasami łączę kilka technik razem, jak w przypadku tej pracy : confetti, dwa rodzaje aplikacji i pikowanie na soluweb


czasami są to klasyczne wzory


dla miłośniczki różanego ogrodu, gdzie poszalałam z pikowaniami




a ostatnio zajmuję się Kolagrafią,


Dziękuję Kasi za zaproszenie do wzięcia udziału w zabawie.
Ja zapraszam Was w przyszły poniedziałek 17.11 do Joasi Błaszczyńskiej do Jej świata łat :). Joasię znałam z internetu a osobiście poznałyśmy się na wystawie patchworku w Krakowie. Tworzy w bardzo różnych technikach, pięknie bawi się kolorem, z zegarmistrzowską dokładnością szyje patchworki duże jak i wyjątkowej urody maciupstwa.

Dziękuję za wszystkie wizyty, komentarze i ślady jakie zostawiacie. Jest to dla mnie zawsze miłą niespodzianką i wielką motywacją do dalszych poszukiwań.
Zapraszam do wizyt i uczestnictwa w warsztatach - zabawie - szyj ze mną patchwork :)

środa, 5 listopada 2014

Różne techniki w małych pracach

W międzyczasie powstawało trochę drobiazgów, ważnych - bo szytych z myślą o konkretnej osobie, ważnych - bo szytych z ważnej okazji :)  

Mam tu na myśli kartę z życzeniami w której  wykorzystałam ważkę wypikowaną na soluweb, technikę confetti i aplikacji.



oraz torbę selavage uszytą w celu oryginalnego zapakowania prezentu 

na zdjęciu przód i tył torby zapinanej na maszynę do szycia :)



Po kupieniu nowego materiału zawsze odcinam krajki które ładuję do wora, wór pęcznieje do momentu kiedy zanurzam w nim ręce i zaczynam wyciągać to co wcześniej włożyłam :) Widocznie przyszedł pomysł, powstała myśl jak to wykorzystać - tak było z szyciem tej torby - opakowania :)

Dziękuję wszystkim którzy do mnie zaglądają, zawsze z wielką przyjemnością czytam każde pozostawione słowo, pozdrawiam Was serdecznie i życzę, aby złota jeszcze jesień trwała jak najdłużej :)

niedziela, 2 listopada 2014

Warsztaty w Toruniu Stitch & slash

Okres wakacyjny nie sprzyjał organizowaniu warsztatów :) ale ten miły czas mamy już za sobą i czas na nowe wyzwania. Tym razem mam przyjemność zaprosić wszystkich chętnych na warsztaty do Torunia 23.11  i zapoznanie się z techniką zwaną Stitch & slash - szyj i tnij.


Stitch & Slash  23.11
 Tą techniką tworzymy tkaninę artystyczną i mimo sposobu szycia bardzo wytrzymałą mechanicznie. Jest to technika w której mamy do czynienia z wieloma warstwami tkanin. Doświadczenie w szyciu tą metodą ujawniło mi wiele niuansów i możliwych do uzyskania efektów.  


  Zapraszam na warsztaty do Torunia :)

dziękuję za wszystkie miłe słowa pozostawione pod ostatnimi postami :) , życząc miłego tygodnia uciekam do pracowni :)

czwartek, 23 października 2014

Spotkanie z batikiem - wakacje cz.2

Kochani, bardzo dziękuję za tak ciepłe przyjęcie mojej opowieści, za każde słowo zachęty do dalszej relacji.
 To zupełnie tak jak wieczorem  przed zaśnięciem - mamo poczytaj jeszcze - a mama siada i czyta lub snuje opowieść:).
Najpierw muszę wyjaśnić dlaczego trochę będzie nie po kolei: otóż w trakcie tego szaleństwa, zgubiłam aparat fotograficzny na którym było masę zdjęć ( pewne rzeczy zostały utracone bezpowrotnie :( . Na szczęście robiłam zdjęcia również aparatem męża a on kręcił film. Właśnie z filmu zrobił mi trochę zdjęć obrazujących to co opisałam w pierwszej części relacji, więc teraz je dorzucę.
Linie wzoru namalowane ołówkiem pokrywane są ciepłym, płynnym woskiem przy pomocy  tjanting


 przewodnik opowiada o całym procesie powstawania batiku


 tutaj inny batik, na innym etapie tworzenia już po kilku farbowaniach, nanoszona jest kolejna warstwa przed następnym farbowaniem



 przykład powstawanie jednego batiku - aż nie chce się wierzyć jak pracochłonna jest to czynność



 z bliska niewiele się różni, a jednak



narzędzia do nanoszenia wosku - tjanting  o różnej średnicy otworu pozwalającego uzyskać, różną grubość linii


na ścianie wiszą metalowe pieczątki do nanoszenia wzoru, a z prawej strony w rogu, widoczny jest piecyk z naczyniem do podgrzewania wosku. W ręku pieczątka z woskiem którą naniesie mi Pan wzór na kawałek przywiezionej bawełny




czas oczekiwania na naniesienie woskiem wzoru  Ganesha spędziłam biegając jak szalona po całej galerii :)



Z Ganeshem, woskową pieczątką, mnóstwem zdjęć i głową pełną pomysłów opuściłam to miejsce 



To był koniec szaleństwa tego dnia. Następne zaczęło się tydzień później w innym mieście.

Australijki mówiły mi, że kupują na szyte przez siebie quilty również sarongi. Są tańsze i mają bardzo dobrą, gęsto tkaną bawełnę. Robiłam to samo :), przyprawiając mojego męża o ból głowy i wcale nie z powodu wydanych pieniędzy ( na to był przygotowany już w domu) ale z powiększającej się wagi naszego bagażu. Moja reakcja była zawsze taka sama - jakoś damy radę, tym będę się martwić potem. Wolałam się martwić jak to zabrać, niż tym, że nie mam czego zabrać :)

Gdy stwierdziłam , że tradycyjnych wzorów wystarczy, z wielką frajdą oddawałam się drugiemu hobby - szukaniu muszli do swojej kolekcji liczącej już ponad 1000 gat. Koniecznie chciałam zwiedzić Muzeum Muszli ale miałam pecha. Po znalezieniu miejsca okazało się, że Muzeum 3 miesiące wcześniej przeniesiono do innego miasta ( nie było o tym wzmianki w internecie), do miasta w którym byliśmy o ironio 3 dni wcześniej :(.  Pływałam z rurką na pobliskich rafach, szukałam na brzegu i u rybaków, miałam czas dla siebie, bo mąż w tym czasie robił kurs nurkowania głębinowego chcąc koniecznie zobaczyć rekiny. Ja rekiny widziałam nawet w basenie :) choć i tak nie ominęła mnie "przyjemność" pływania nad nimi.  W przerwie "muszlowania" wybrałam się do centrum miasteczka i znalazłam sklep. Był wprawdzie zamknięty ale przez szybę widać było tkaniny patchworkowe i gotowe quilty. Po ustaleniu kiedy go otworzą wróciłam już z aparatem fotograficznym :) Okazało się, że jest to sklep prowadzony przez Indonezyjkę ale właścicielem jest Australijczyk. Pani pod zmówienia z Australii tnie tkaniny tworząc: charm packs, FQ lub jelly rolls,





 pakuje je i wysyła.
Tkanin nie było może zbyt dużo ale wzory wywoływały szybsze bicie serca :), były takie o jakie mi chodziło.




Cena jednak niewiele odbiegała od cen tkanin dostępnych w Polsce :(  Tkaniny te były produkowane na Jawie i za transport pan Australijczyk doliczał słoną marżę. Te same tkaniny produkowane na miejscu kosztowały nie 10, nie 20 % mniej, ale kilka razy mniej.
Eksponowane, gotowe quilty nie były szyte na miejscu, ale powstały w Australii, a tu były jedynie eksponowane jako przykład co można z tych tkanin uszyć.
Tak wyglądają quilty uszyte przez Australijki :







a wszystkie uszyte są z batików :)
A tu przemiła Pani która pozwoliła mi zrobić wszystkie pokazywane zdjęcia


Kilka dni później w innym mieście, znalazłam się na ulicy, na której były tylko sklepy z batikami, sklep za sklepem, sklepem podparty :) i w sklepie, którego adres dostałam od Australijek. Były tu batiki produkowane dla Hoffmana choć na pewno nie w całym asortymencie ( być może to wzornictwo ma zastrzeżone na rynek amerykański ) ale to co było dostępne przyprawiało o zawrót głowy. Ja wybierałam tkaniny, mąż podawał belki a pan ciął - jakie to było miłe zajęcie i fajne miejsce :).





Na lotnisku ratowało nas tłumaczenie, że mamy equipment diving for 2 person :), bo waga sprzętu do nurkowania była odliczana od dopuszczalnej wagi bagażu :):):)
Tak w skrócie wyglądała moja przygoda z batikiem, marzenie, które udało się spełnić.